Autor |
Wiadomość |
Grzesiek 'Skaut'
HO
Dołączył: 19 Sty 2007
Posty: 357 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Zamość |
|
"Jaki był ten zlot, co darował, co wziął..." |
|
W ostatnim Skaucie 007 zlotowym przeczytałem artykuł o tytule "Jaki był ten zlot, co darował, co wziął..."
Mianowicie tak chciałbym rozpocząć temat podsumowujący Ogólnopolski Zlot Związku Harcerstawa Polskiego w Kielcach 2007r. (W wersji bluzkowej "Zlot Harcerstawa Polskiego w Kielcach 2007") To do roboty, spisujcie własne przeżycia, dzielcie się doświadczeniem i wiedzą ogólną!!
Wszystko zaczęło się od kwaterki, bez niej nic by nie było, bo samo by się nie zrobiło.
Grupa specjalna kwaterki wyjechała z Zamościa 08.08.2007r. do Majdanu Spockiego po sprzęt. Wyjazd ten był opłacany z własnej kieszeni, albo jak kto woli - portfela... Ekipa składała się z 5 osób : Buka, Duud, Madżandża, Durnego Wojtka i Mnie. Gdy dotarliśmy do Majdanu spotkaliśmy się z Kamilem, Anią, Benderem, dh. Komendantem i ukochanym Wieśkiem.
09.08. (następnego dnia) o 7:00 przyjechał po nas Ford Transit z lawetą na samochód. Po kilku kombinacjach upchaliśmy koce i szprzęt do auta. Zaś materace, ławki i elementy bramy trafiały kolejno na przyczepę. Pojechaliśmy do Vikinga. Tam ładowaliśmy szyszki i świeczki. No i na Kielce!! Ściśnięci w Fordzie pojechaliśmy do Kielc.
Brama wejściowa na zlocie była ogromna, a duża liczba ludzi w mundurach cieszyła oko. Wszyscy z nich uwijali się jak w ukropie. Ekipa kwaterki zabarała sie za rozkładanie NS-a, dwóch 10-tek i przenoszenia wszystkich rzeczy pod naioty. Kiedy robiło się ciemno na terenie obozu stał Ns i jedna 10-tka, ogrodzeniem był prowizoryczny sznurek. Przerwaliśmy prace, umyliśmy się i poszliśmy spać do Ns-a.
10.08. Buka obudziła nas około 6.15, po przetarciu oczy zabraliśmy się za rozkładanie bramy. Mieliśmy czas do 13.30. Postawiliśmy drugą 10-tkę, rozstawiliśmy bramę. Około 13.40 przyszedł do nas ks. Jaco. Chciał, żebym mu pomógł wjechać tutaj autem. Poszedłem z nim, a po drodze mijałem klepiąc wszystkich w dłonie ludzi z Beznazwy przemieszanych miedzy Nietykalnymi, Niewidzialnymi i Pyszczydłami. Jedna osoba pełna radości rzuciła mi się na szyję... Już teraz wiedziałem, że przyjechał cały Hufiec Zamość, i że znów jesteśmy razem!!
Jak było parę minut póżniej?? Tego dowiemy się w następnych komentarzach!! Piszcie!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 11:25, 29 Sie 2007 |
|
|
|
|
ćwiklak
Administrator
Dołączył: 19 Sty 2007
Posty: 744 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zamość/wawa gocław |
|
|
|
chetnie poczytamy, gdzie reszta relacji??????
ps. a nie można było po prostu kontynuowac wątku KIELCE 2007 zeby to miało ręce i nogi....?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Czw 1:35, 30 Sie 2007 |
|
|
matka_polka
Moderator
Dołączył: 29 Sty 2007
Posty: 1328 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Ogółem bardzo mi się podobało... Jestem bardzo zadowolona z tego, że w ogóle tam pojechałam, bo już niewiele brakowało a zostałabym z Zamościu... Nie będę sie rozpisywać na kolejne dni, której zajęcia z rzędu czy coś takiego.. Powiem ogółem... Wiadomo, jedzenie było jakie było, warunki sanitarne były jakie były, nieraz nijaka atmosfera w obozie też czasami była... Ale to wszystko to, wynagradzało nam bycie razem, możliwość zawiązania nowych znajomości i przede wszystkim takie ilości innych harcerzy... To bylo cudowne przeżycie pomimo wszystkich niedogodności... Było CUDOWNIE
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pią 14:50, 31 Sie 2007 |
|
|
madzandza
Administrator
Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 749 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zamość |
|
|
|
Mi się bardzo podobało... a tak po za tym to po tym wyjeżdzie brakowało mi tylko jednego, a mianowicie Ukończonego kursu operatora ścianki wspinaczkowej... Nie wybacze sobie tego nigdy że nie skożystałem z takiej okazji, żeby zrobić państwowe uprawnienia!!
No i oczywiście ten nieszczęsny aparat....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Nie 17:16, 02 Wrz 2007 |
|
|
foka_kwoka
Moderator
Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 1297 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: z kątowni! |
|
|
|
Panstwowe uprawnienia?? Ja byłam na tym "kursie", i na wstepie mi powiedzieli, że to nie prawda, ze tam ucza tylko asekuracji wspinaczki metodą "na wędke". A za to co napisali ogłoszeniach- to nie ich sprawa. Pozatym państwowe uprawnienie kosztowało by cie dużo wiecej niz 10 zł, oraz jakiś biwak poświęcony temu tematowi- zrobienie tego kursu nie trwa kilka godzin, ale kilka dni!!
Mi sie oczywiście podobało.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Nie 18:45, 02 Wrz 2007 |
|
|
kapoost
Młodzik/Ochotniczka
Dołączył: 05 Lut 2007
Posty: 55 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: ze wsi |
|
|
|
akurat operatora ścianki robi się kilka godzin... średnio dwa razy w roku są takie organizowane w lublinie. Faktem natomiast jest znacznie wyższa cena (ok 200pln) - ale to głównie honorarium dla prowadzącego.
Na takim kursie, nauczyć się można podstaw asekuracji na sztucznej ścianie oraz tego, że chwyty z brudu gumowo-magnezjowego najlepiej myć roztworem octu.
tak czy siak - jeśli ktoś chce być operatorem ścianki - warto zrobić
jeśli ktoś po prostu się tym interesuje - warto zrobić
jeśli komuś zależy tylko na wspinaniu - warto się zastanowić raczej nad kursem wspinaczki.
żegnam ozięble.
kapoost.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Nie 22:46, 02 Wrz 2007 |
|
|
foka_kwoka
Moderator
Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 1297 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: z kątowni! |
|
|
|
kilka godzin nieważne. Tam siedzeliśmy może ze dwie, ze3 godziny, no mimo wszystko tio nie to samo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pon 17:09, 03 Wrz 2007 |
|
|
kapoost
Młodzik/Ochotniczka
Dołączył: 05 Lut 2007
Posty: 55 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: ze wsi |
|
|
|
no tak
bo prawdopodobnie uczyli was też trochę o samym wspinaniu - a tego na kursie operatora zupełnie być nie powinno. Wychodzi się z założenia, że operator jakieś pojęcie o wspinaniu i asekuracji ma
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pon 18:17, 03 Wrz 2007 |
|
|
ćwiklak
Administrator
Dołączył: 19 Sty 2007
Posty: 744 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zamość/wawa gocław |
|
|
|
ja z Gniezna pamiętam tego typu "kurs" paralotniarski.
oczywiscie mega frajda i tak dalej, pofruwaliśmy nawet na całym tym osprzęcie i z lina oczywiście (stawialiśmy skrzydło) ale kursem to tego nazywać nie musieli, to ledwo wprowadzenie do podstaw było - ale tak czy siak były to najfajniejsze nie_harcerskie zajecia programowe.
a zaraz po nich w hierarchii "fajności" były zajęcia "teatralne" z mimem, gdzie po omówieniu różnych aspektów dotyczących sztuki aktorstwa, każda przybyła na zajęcia grupa musiała w kilkanascie minut ułozyc senariusz krótkiego przedstawienia oraz odegrać go na żywca/na szybko/spontanicznie dla wszystkich
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pon 23:12, 03 Wrz 2007 |
|
|
ćwiklak
Administrator
Dołączył: 19 Sty 2007
Posty: 744 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zamość/wawa gocław |
|
|
|
grzebałam dużo w sieci, żeby sobie poczytać i pooglądać jak było w Kielcach.
przekleję dla Was kilka interesujących według mnie opinii ludzi ze środowiska instruktorów, których poznałam w rożnych nie_harcerskich okolicznosciach (w pracy, w podórży) a którzy organizowali ten zlot (jako drugi czy trzeci w życiu w którego organizacji brali udział).
Myślę że Was to zainteresuje, będą tez linki do kilku galerii ze zdjęciami
| | Zgodnie z obietnicą kilka pozlotowych refleksji. Spisanych z punktu widzenia prowadzącego zajęcia.
Wyprawka
Dwie koszulki - jedna szmaciana Województwa Świętokrzyskiego, druga granatowa - całkiem niezła. To jakiś żart, iż plakietkę zlotu uczestnicy musieli zakupić. W dodatku ta kupna była wielkości małego przenośnego lotniska.
Po rozum do głowy poszła chyba tylko Wielkopolska, zamawiając sobie ładne małe plakietki (które otrzymali także programowcy ze Sprawności na Całe życie).
Kadra programowa otrzymała także srebrne znaczki (wyróżniający się, złote).
Szkoda, iż nie powrócono do pomysłu z Gniezna, gdzie motywowano ludzi do udziału w zajęciach, poprzez wymagania na znaczki.
Płyta zlotowa. Pełna harc kiczu. Mój faworyt to "taneczny mix piosenek harcerskich". LUDZIE BŁAGAM Dla kogo jest ta płyta? Jaki ma cel?
Puśćcie to dowolnej grupie młodzieży w wieku 14-18 lat. I obserwujcie reakcje.
Jak pisać i wykonywać piosenki harcerskie pokazała Chorągiew Śląska.
Bez kiczu, patosu, z muzyką wpadającą w ucho.
Uczcie się ludzie:
[link widoczny dla zalogowanych]
(nie mylić tylko z piosenką o tym samym tytule, zamieszczoną na zlotowej płycie)
Miejsce.
Dla mnie ogromny plus. Zwłaszcza, po Gnieźnie. To prawda, iż aby obejść wszystkie gniazda, trzeb było poświęcić co najmniej pół dnia, ale za to leśny klimat tworzył niepowtarzalną atmosferę. Dodatkowo inwencja uczestników, pozwalała ładnie zagospodarowywać różne okopy i rowy.
Koncerty.
Było ich całkiem sporo. Niezawodne jak zwykle Perły i Łotry (z okrzykami Ania, Ania ;-). EKT-Gdynia, Zakazy.
Koncert zespołu Zakaz Wyprzedzania natchnął mnie do pewnych przemyśleń, które tu zasygnalizuje , a rozwinę w najbliższym numerze "Na Tropie".
Czego słucha współczesna młodzież? Dzieci Płocka? Zespołów z festiwalu kieleckiego?
Dlaczego znów podążamy w muzyczny harc-kicz? Jest tyle ambitnych niszowych zespołów, grających niebanalną muzykę. Piosenki części z nich na stałe już zagościły w repertuarach harcerzy i wędrowników (choćby "Akurat" czy "Dom o zielonych progach"), a ich zaproszenie byłoby porównywalne kosztowo ( a może nawet mniejsze) niż koncert Wołosatek.
Tą droga idziemy już od kilku lat, organizując nasze praskie finały WOŚP.
Program.
Ciężko oceniać mi z punktu widzenia prowadzącego zajęcia. Nasi ludzie w większości byli zadowoleni.
Jeśli chodzi o moje miejsce programowe, to zarówno o reszcie staffu jak i jego szefowej mogę mówić w samych superlatywach.
Kto chce wiedzieć jak wyglądało niech obejrzy galerie:
[link widoczny dla zalogowanych]
z drugiej strony rozmawiałem z ludźmi z innych miejsc programowych, u których nie było tak różowo.
Tu najlepiej, gdyby wypowiedział się jakiś uczestnik.
Łyżką dziegciu, niech będzie tylko pan elektryk, który niekoniecznie miał ochotę podłączać nas do prądu. No i skoki napięcia, które przepaliły lampę w jednym z projektorów .
Ekologia.
Styropianowe opakowania, styropianowe kubki, plastykowe sztućce. Do tego brak koszy na terenie zlotu (nie mówię tu o kontenerach).
Jedzenie.
Chyba najsłabszy element zlotu. Stołowaliśmy się na w karczmie Głodówka. Przez pierwsze dni opóźnienia sięgały 2 godzin. Mocno frustrujące - zwłaszcza dla tych osób, które mieszkały daleko i po 15 minutach drogi dowiadywały się ze posiłku nie ma.
Oddzielny akapit należy się jakości posiłków. Słynny już krokiet. Dodałbym jeszcze plastykowy naleśnik, przy którym nie wiedziało się kiedy kończy się jedzenie i zaczyna opakowanie oraz czerwone w środku mięso.
Jedzenie poprawiło się pod koniec zlotu.
Nie sprawdziła się też idea marketów. Permentne braki (szczególnie w początkowym okresie zlotu). Sam byłem świadkiem jednego szturmu na market. Opóźnienia w wydawaniu kart. Na szczęście wydawano produkty na kredyt.
Sprytnie sprawę rozwiązała Wielkopolska (i bodajże Śląska), które dogadały się z jednym z hipermarketów, który podstawił swoje autokary. Harcerze mogli zrobić zakupy bezproblemowo i taniej (karty działały także poza terenem zlotu). Wiwat zaradność.
Moda.
Nie mylicie się. W Gnieźnie dominował model: bojówki (spodnie moro) plus czarna koszulka. Naprawdę cieszy serce, iż zaczynamy ubierać się modnie i z klasą. Kolorowo Z pewną początkową nieśmiałością zakładając chusty na koszulkę.
Cytując Nestorkę z 5 numeru zlotowego "Na tropie"
"Super, że już doszliśmy do tego, że środek wielkiego placu w środku lata to zdecydowanie lepsze miejsce na krótkie lniane spodenki i japonki niż wysokie glany i M65 z kompletem ładownic. Są lepsze na deszcz, bo i tak nie zmokną i lepsze na długie wędrówki po trawiastych miejscach programowych, bo się nogi nie pocą i nie obcierają.
Poza względami utylitarnymi ciężko nie dostrzec też zalet wizualnych - wszechobecne koraliki, szale, kolczyki, opaski, czapeczki dodają kolorytu zlotowej masie. Faceci nie są gorsi w tym temacie od kobiet - tak, jak w normalnym świecie, dostrzegają, że mały gadżet nie zniewieszcza a poprawia wizerunek."
Nic dodać, nic ująć
Gazeta Skaut 007
Powiem to szczerze: byłem pod wrażeniem. Profesjonalnie wydawana (kolorowa) gazeta. Oczywiście można było narzekać na pewien infantylizm i nadęcie części artykułów, ale do gazety pisały osoby młode - często bez doświadczenia. Nasz "Na Tropie" drukowany i kserowany wypełniał jednak pewną (potrzebną) niszę. W nim też ukazał się wywiad z pierwszym oficjalnym kandydatem Rafałem Klepaczem.
Pionierka
Nie dotarłem niestety do wszystkich Gniazd. Jednak największe wrażenie zrobiła na mnie Stołeczna i Wielkopolska. ( z obowiązkowym punktem wszystkich wizytacji - podobozem 23 DSH Skaut rozpiętym na drzewach).
Więcej: [link widoczny dla zalogowanych]
Media.
Artykuł w którym druh Cezar(y) ze swadą rozpowszechniał wizję zinternetyzowanego zlotu okazał się zlepkiem kłamstw.
Pożałowano kilku tysięcy na hot-spoty. W zamian zakupując kilkanaście(dziesiąt) IPlusów.
Co prawda koszt zakupu wyszedł mniejszy - ale sumaryczny koszt wielokrotnie przekroczył koszt wynajęcia łącza. Rozłoży się tylko na 2 lata.
Nie tak powinniśmy wkraczać w XXI wiek :] Na zlocie działało tez radio nadające na falach ultrakrótkich. Chłopaki zrobili kawał świetnej, rewelacyjnej i nikomu nie potrzebnej roboty.
A wystarczyło postawić w najpopularniejszych miejscach kilka tanich odbiorników.
Nie zauważyłem ani jednego zlotowicza, który chodziłby ze słuchawką w uchu. Ogromna część nie miała takiej możliwości. Szkoda.
Integracja.
Jeśli już następowała, to wewnątrz gniazd. Brakowało miejsca, do którego mogliby wszyscy przyjść i pośpiewać, pograć na gitarze, powymieniać się wrażeniami. Różne inicjatywy (pod WuGL-em, czy Cafe Praga) z definicji miałby charakter lokalny).
HSP.
Jest lepiej. To nie znaczy że jest dobrze. Ja wiem, że druhowie mają niewdzięczną pracę. I mało kto ich lubi. Ale zwroty: "przepraszam, czy mógłbym...?" albo "proszę" nadal ciężko im przyswoić. A miły uśmiech na twarzy nic nie kosztuję.
Że zacytuję jednego z druhów instruującego swą ekipę na bramie gniazda chorągwi Śląskiej: "Policja się nie prosi". (choć nie mam pewności czy druhowie byli z HSP).
Swoją drogą bardzo mnie bawił fakt, dokładnego "czesania" na większości bram gniazd. Kiedy wystarczyło tylko zrobić 10 kroków w prawo lub w lewo i wejść do nich.
Mógłbym się jeszcze rozpisywać, o bezsensownej służbie na rzecz miasta, o apelach w deszczu, ogniobraniu na które nie dojechały autokary, a także u ludziach - tych nowo poznanych i dawno nie widzianych. Szerzej w nastepnym numerze Na Tropie ( [link widoczny dla zalogowanych]) Premiera już za ok. dwa tygodnie. |
mam nadzieję że zechciało się Wam przeczytać choć część.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Sob 11:58, 15 Wrz 2007 |
|
|
foka_kwoka
Moderator
Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 1297 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: z kątowni! |
|
|
|
ja przextałam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Sob 12:22, 15 Wrz 2007 |
|
|
Buka
Odkrywca/Pionierka
Dołączył: 15 Sty 2007
Posty: 113 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zamość |
|
|
|
Może by wypadało żebym i ja coś napisała tak się składa, że mogłam się przypatrywać organizacji zlotu od mniej więcej roku powiedzmy od środka. Ciekawe doświadczenie nie powiem... Począwszy od Komendy Hufca przez Komendę Chorągwi a na GK kończąc... Niestety na wszystkich tych szczeblach coś nie wypaliło. Plany jakie były każdy wie. Internet miał być, identyfikatory z hologramem w lipcu miały być, catering dobry miał być i jeszce wiele wiele innych rzeczy też miało być. Rzeczywiście największa pochwała należy się programowcom. W gruncie rzeczy to oni odwalili największa i najlepszą robotę. Według mnie to oni uratowali ten Zlot przed klęską logistyczną...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Sob 17:39, 15 Wrz 2007 |
|
|
madzandza
Administrator
Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 749 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zamość |
|
|
|
Ćwiklaku ja przeczytałem cały oj ale ni było tak żle Buczka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Nie 1:42, 16 Wrz 2007 |
|
|
kr/\pla
Wywiadowca/Tropicielka
Dołączył: 19 Sty 2007
Posty: 101 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: WGKA "Carpe Noctum" |
|
|
|
To i ja cos napisze. Odnoszac sie troche do cytowanego tekstu Soohego, bo tak bedzie mi latwiej .
O wyprawce wiele nia ma co pisać - była jaka była. Dodam tylko, że swoją dostałem dzień przed końcem zlotu, w dodatku nie całą (nie to, żebym specjalnie żałował tej chusty ;P).
Co do miejsca, to zgadzam się, wyglądało to fajnie, w lesie i tak dalej. Nie wiem tylko co sądzą o tym ci, co karczowali teren pod swój obóz. Z wrzosu. Cóż, ekologia . Ja byłem na boisku, nie wypowiadam się. Będąc przy ekologii, wspomnę o styropianie. Podobno prawo wymaga, aby przy cateringu na taką ilość osób były używane naczynia jednorazowe, wiec mogło nie być wyboru.
Program. Tu jestem w podobnej sytuacji jak Soohy - musze oceniac sam siebie . Mogę też powiedzieć, że szefowa i ekipa z gniazda Braterstwo była świetna. Nie ma to jak Akademicy . Szkoda tylko, że wielu uczestników nie chciało brać udziału w zajęciach . A zajęcia były fajne (przynajmniej te, którym miałem okazję się przyjrzeć)
Ach, ogniobranie i autokary . Miałem w tym swój udział (tzn. czekałem i sie nie doczekałem ). Jeden z przykładów, łagodnie mówiąc, niefrasobliwości logistyków.
Przypomniałem sobie jeszcze o elektryku, co to nie chciał podłączać do prądu. Tu widać pewien aspekt na który rzadko zwraca się uwagę, narzekając na organizację (ja też). Zazwyczaj nie wnikamy w powody, dla których ktoś postąpił w sposób, jakiego nie oczekiwaliśmy. Elektryk był jeden. Na cały zlot. Nie tyle nie chciał, co ciężko mu było znaleźć czas, pracował naprawdę dużo (inną sprawą jest, dlaczego był sam). Podobnie, kiepsko oceniałem pracę recepcji, dopóki nie przyszło mi spędzić tam trochę czasu i przypatrzeć się temu od środka. Wtedy zacząłem ich rozumieć. Teraz zastanawiam się, jak pewnie narzekano na gniazdo Braterstwo . Mimo, że w moim przekonaniu pracowaliśmy jak mogliśmy najlepiej.
Dzięki Buka za uznanie dla programu . Ale ja uważam, że największym plusem zlotu byli ludzie (uczestnicy i kadra). Pozytywnie nastawieni, mimo różnych niedociągnięć. Żywiołowi i otwarci. Kolorowi i uśmiechnięci. To oni sprawili, że zlot wspominam pozytywnie. Szczególnie im dalej od niego
To sie rozpisałem
Jeśli trafiłeś tu, nie czytając reszty posta - nie rób tego. Nie warto ;P
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pon 21:19, 17 Wrz 2007 |
|
|
grand_2005
Dołączył: 09 Mar 2007
Posty: 7 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: 87 ŚDH Orły, tomaszów |
|
|
|
Też byłem na zlocie, chociaż z hufcem Tomaszów. Nasza kadra w podobozie była straszna. Bramę poprawialiśmy chyba na życzenie komendantki z 5 razy. NAprawdę denerwujące, szczególnie że byłem w pionierce.
Ogólnie układalo nam sie podobni do was.
I jeszcze coś co nadaje się do archiwum X:
zjadłem 4 krokiety.
Kto mnie pobije??
:-)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Czw 8:57, 20 Wrz 2007 |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|